27 października ub. roku analizowałem amerykański S&P 500 pod kątem dłuższej perspektywy: LINK . Pisałem wówczas o tym, że pomimo pesymistycznych komentarzy, hossa na tym rynku powinna być kontynuowana.
Warto na S&P 500 spojrzeć z perspektywy czasu i po kolejnych ośmiu miesiącach zaktualizować wykres.
To, co od razu rzuca się w oczy, to nieustanna kontynuacja trendu wzrostowego trwającego już szósty rok z rzędu pomimo wielu ostrzeżeń przed krachem m.in tu : LINK. Co ciekawe, w miarę wzrostu indeksu liczba pesymistów nie wydaje się znacząco mniejsza.
To oznacza, że w dalszym ciągu prawdopodobieństwo dalszych wzrostów wydaje się większe niż ryzyko zakończenia całej fali wzrostowej zapoczątkowanej w kwietniu 2009 roku. W związku z tym warto w dalszym ciągu obserwować wskaźnik dynamiki trendu RSI. Biorąc pod uwagę jego wskazania wyprzedzające kierunek instrumentu bazowego ( brak niższych dołków na RSI, co wskazywałoby na ostrzegawczą dywergencję ) poziom 2000 pkt nie wydaje się nierealny.
Chciałbym jednocześnie zaznaczyć, że nie bawię się w precyzyjne określanie docelowych poziomów jakichkolwiek indeksów ponieważ w moim przekonaniu nie ma to praktycznego zastosowania.
W takim przypadku warto zastosować starą giełdową regułę, która mówi, że trend jest kontynuowany do chwili, kiedy nie wystąpią sygnały zapowiadające jego zmianę.
Co to oznacza dla naszego rynku? Teoretycznie jest jeszcze miejsce i czas na wygenerowanie fali wzrostowej na głównych indeksach. Warunkiem tego jest zanegowanie sygnałów sprzedaży powstałych w marcu na indeksach WIG, WIG50 i WIG250, które niestety nadal obowiązują.