O mnie

Poland
Witam. Giełdą zajmuję się od 1996 roku. Nie obiecuję gruszek na wierzbie. Celem bloga jest wskazanie praktycznego podejścia do inwestowania na rynku akcji i funduszy inwestycyjnych. Będę publikował praktyczne portfele, które pozwolą w dłuższym okresie bezpiecznie pomnożyć kapitał.

piątek, 27 października 2017

Dlaczego większość ludzi traci pieniądze na Forexie? - wpis gościnny

W dniu dzisiejszym mam przyjemność zamieścić gościnny artykuł ekspercki (niesponsorowany) przygotowany przez Pana Jakuba Góreckiego, autora portalu mysaver dotyczący ryzyka z jakim wiąże się inwestowanie na rynku forex.



Dlaczego większość ludzi traci pieniądze na Forexie?

Rynek walutowy kusi wielu inwestorów rządnych dużych i szybkich zysków. Sprawdza się w tej roli doskonale, ale niesie też za sobą ogromne zagrożenie. Zgodnie ze statystykami ryzyko związane z inwestowaniem na Forexie jest ponadprzeciętne, przez co tylko nieliczni inwestorzy wychodzą z inwestycji z zyskiem. Jakie są główne powody takiego stanu rzeczy?


Ile przeciętnie tracą uczestnicy rynku Forex?


Statystyki są nieubłagane i każdego roku wskazują na ogromny odsetek inwestorów, którzy tracą na transakcjach zawieranych na rynku Forex. Ewidentnie udowadniają to publikowane cyklicznie raporty Komisji Nadzoru Finansowego.

Z ostatnio opublikowanych przez KNF danych wynika, że w pierwszym półroczu 2017 roku średni wynik osiągnięty przez uczestników rynku walutowego wyniósł -6 742 zł (rok wcześniej było to -6 572 zł). Mimo większych przeciętnych strat przypadających na aktywnego klienta rynku Forex w I półroczu 2017 roku, liczba tych, którzy ponieśli stratę zmniejszyła się w analogicznych okresach 2017 roku i 2016 roku z 22 713 do 22 330. Tym samym zwiększyła się liczba tych, którzy odnotowali zysk – z 7 560 do 7 768.

Biorąc pod uwagę fakt, iż niespełna ¾ uczestników rynku ponosi stratę, każdy inwestor chcący inwestować w waluty powinien być świadomy ogromnego ryzyka, jakie wiąże się z takim działaniem. 


Co jest przyczyną największych strat na Forexie?


Przyczyn strat na rynku Forex jest wiele. Niewątpliwie największą i najważniejszą jest uleganie natarczywemu marketingowi i wiara w możliwość realizacji ponadprzeciętnych zysków w bardzo krótkim czasie. Platform online umożliwiających inwestowanie na rynku walutowym jest dziś mnóstwo i jeśli wierzyć przekazom marketingowym - każda ma do zaoferowania znacznie więcej niż konkurencyjna.
Nie bez znaczenia jest też przesadnie duża wiara we własne możliwości oraz brak wiedzy na temat funkcjonowania rynków finansowych i inwestowania w waluty. O czym zdaniem Warrena Buffett’a powinien pamiętać każdy inwestor? By nie inwestować w coś, co nie do końca jest dla niego przejrzyste i zrozumiałe. Warto zatem poświęcić nieco czasu i przed dokonaniem pierwszej inwestycji na Forexie zadbać o właściwe przygotowanie teoretyczne.


Jak ograniczyć ryzyko straty na Forexie?


1.      Odpowiednie przygotowanie


Pierwszym krokiem prowadzącym do zminimalizowania ryzykastraty jest niewątpliwie zadbanie o odpowiedni poziom wiedzy i zrozumienia rynku walutowego. Zadanie to nie jest łatwe. Wymaga poświęcenia sporej ilości czasu i dużego zaangażowania ze strony inwestora.
Doskonałym narzędziem do sprawdzenia swoich umiejętności są platformy online, umożliwiające inwestowanie wirtualnych pieniędzy. Pomocne będą również blogi i dzienniki aktywnych inwestorów  oraz liczne szkolenia online. Zdobyta w ten sposób wiedza i praktyczne doświadczenie z pewnością zaowocują w przyszłości.


2.      Właściwy stosunek do pieniędzy


Każda inwestycja, a w szczególności inwestycja na rynku Forex, wiąże się z ryzykiem. Inwestor musi być jego świadomy i działać w zgodzie z przyjętą strategią. Zbyt emocjonalny stosunek do pieniądza niestety nie ułatwia sprawy, gdyż często skłania do zmiany obranej strategii i podejmowania wielu chaotycznych decyzji. Jak nietrudno się domyślić, wpływ takiego podejścia na wynik inwestycji może być tylko jeden.


3.      Redukowanie poziomu ryzyka


Istnieje wiele sposobów redukcji ryzyka, a jednym z najskuteczniejszych jest dywersyfikacja. Różnicując swoje inwestycje można w znacznym stopniu ograniczyć ryzyko poniesienia straty. Konieczne jest również korzystanie ze zleceń zabezpieczających (stop loss), które już na początku pozwalają na określenie maksymalnego poziomu straty. Rezygnacja z takiej formy zabezpieczenia jest dużym błędem.


4.      Działanie zgodne z planem


Każda inwestycja powinna opierać się o ustaloną strategię. Plan działania, który zakłada podstawowe zasady, jakimi kieruje się inwestor. Spisanie go w jakiejkolwiek formie może wiele ułatwić i uchronić przed popełnieniem niepotrzebnych błędów. Bez szerokiej wiedzy teoretycznej i przynajmniej podstawowego doświadczenia, przygotowanie takiego planu może być dość karkołomnym zadaniem.


5.      Uczenie się na błędach


Wielu inwestorów ma problem z przyznaniem się do błędu. Liczy na szybkie odwrócenie się kursu lub możliwość odegrania się i zniwelowania tym samym zrealizowanych strat. Monitorowanie swoich transakcji oraz wyciąganie wniosków z popełnionych błędów to najskuteczniejszy sposób na naukę i poprawę osiąganych wyników. Zapisywanie wszystkich istotnych informacji oraz przesłanek, które skłoniły do inwestycji, niewątpliwie będą bardzo wartościowe podczas przeprowadzania takich analiz.


Autorem wpisu gościnnego jest Jakub Górecki, ekonomista i redaktor bloga o oszczędzaniu MySaver.



poniedziałek, 23 października 2017

Żeby tylko wszystkiego nie przegrać... - Wielki Szu.


                                            Wielki Szu - 1982 (reż.Sylwester Chęciński)                                                                        
     Analizując rynek akcyjny w Polsce odnoszę nieodparte wrażenie, że od kilku miesięcy (marzec/kwiecień) robi on nas nieustannie w tzw. "konia". Przypomina jednego z bohaterów filmu ,,Wielki Szu" - Jurka (zdjęcie), który pobierając lekcje u zawodowego oszusta uznał, że jest w stanie pokonać drugiego oszusta (w tej roli niezapomniany Karol Strasburger). Nie wziął jednak pod uwagę, że tak naprawdę to grał on przeciwko obu oszustom co - jak wiadomo - nie wyszło mu na zdrowie.

Dlaczego o tym piszę. Otóż obecnie na parkiecie występują jakby trzy światy. Pierwszy, to indeks największych spółek Wig20 (jako pochodną możemy uwzględnić także Wig), Mwig40, który udaje, że jest silny - niedawno wybił się na nowe maksima, niestety bardzo szybko zmienił kierunek. Jedyne indeksy, które niczego nie muszą udawać, to sWig80 i dwa nieważone indeksy cenowe, czyli   Cenowy.pl (akcje polskich spółek) i Cenowy Wse (wszystkie akcje notowane na GPW). My zajmiemy się tym pierwszym.


  Najpierw wykres tygodniowy Indeksu Cenowego.pl. To, że od pewnego już czasu znajduje sie w bessie pisałem już kilkukrotnie. Na co warto zwrócić uwagę, to mocne wyprzedanie na tygodniowym RSI - poziom 16 pkt, to rzadko spotykany w ostatnich latach przykład. Niestety wskaźnik DMI rozpędza się coraz bardziej wskazując, że trend spadkowy trwa w najlepsze i nie widać oznak poprawy.


 
 Ten sam indeks w kompresji miesięcznej uwzględniający cała historię GPW wskazuje na rzeczy jeszcze bardziej zdumiewające. Otóż występuje tu pewna historyczna prawidłowość zgodnie z którą długoterminowe dołki powstają, kiedy miesięczny RSI  dociera do poziomu 30% i ewentualnie lekko go narusza. Na chwilę obecna nic takiego nie ma miejsca i jeżeli historia miałaby się powtórzyć to przed nami co najmniej kilka miesięcy niepewności i zawirowań zwłaszcza w segmencie mniejszych spółek.

Wracając do początkowej aluzji. Obserwując wyłącznie dwa podstawowe indeksy i jednocześnie budując zdywersyfikowany portfel akcji niejeden czytelnik ze zdumieniem stwierdził, że tak naprawdę ponosi straty. Próbując się odegrać popada w jeszcze większe problemy. Jest tak dlatego, że większość akcji notowanych na parkiecie znajduje się w trendach spadkowych - często długoterminowych. Przyczyna to prawdopodobnie przyszłoroczna likwidacja OFE w obecnym kształcie ale to tak naprawdę nie jest istotne. W okresach niepewności jedyną pewną strategią jest ochrona kapitału, co wielokrotnie podkreślałem.  Praktyczne doświadczenie podpowiada mi, że w przypadku inwestowania/spekulacji w sytuacji spadającego indeksu Cenowego prawdopodobieństwo zarabiania spada poniżej rachunku prawdopodobieństwa i dlatego od pewnego czasu nie mam już akcji.                                            

poniedziałek, 16 października 2017

Producenci gier - czy w branży trwa hossa?


   Czy na rynku producentów gier trwa hossa? Poniżej zamieściłem wykresy tygodniowe reprezentantów branży opisując jednocześnie trend w najprostszy możliwy sposób, czyli wykorzystując 40 tygodniową SMA.


                                                          Bloober Team

                                                                   CIG

                                                                    F51

                                                                    IF4

                                                               JUJUBEE

VIVID             

                                                           CD projekt      

                                                                  11 bit

   Cóż takiego widzimy. Faktycznie hossa trwa tylko na jednej spółce, mianowicie CD projekt. Od biedy można tu jeszcze dodać 11 bit, aczkolwiek bardziej precyzyjnie rzecz ujmując należałoby napisać, że znajduje się się ona w blisko 8-miesięcznej konsolidacji ( ale jednak powyżej średniej SMA ). I cóż z tego wynika - taka myśl chodzi po głowie niejednemu czytelnikowi.

 Pomysł na dzisiejszy post wpadł mi do głowy całkiem przypadkowo. Otóż przypomniałem sobie, co o wspaniałych perspektywach branży producentów gier pisano w lutym i marcu w dziale ekonomia na portalu Rzeczpospolita (dostęp płatny), BiznesinsiderParkiet, czy Strefa Inwestorów.

To tylko kilka przykładów znanej doświadczonym inwestorom prawidłowości, w której branża, przed którą analitycy widzą wspaniałe perspektywy i zaczynają o niej pisać w samych superlatywach zwykle zbliża się do końca swojej świetności. Czasem działa to z pewnym opóźnieniem, jednak inwestorzy, którzy zainteresują się tego typu publikacjami, niestety nie wychodzą na tym dobrze.

Ale o zmianie dotychczasowej tendencji w branży i powodach takiego stanu rzeczy już raczej nie poczytacie, no chyba, że przed samym dołkiem, czyli wtedy, gdy branża niedługo zmieni trend na wzrostowy. Absolutnie nie posądzam autorów takich wpisów o brak profesjonalizmu, to po prostu znana zależność. Przykładem tego może być rekordowe zainteresowanie funduszami inwestycyjnymi o charakterze agresywnym pod koniec każdej hossy.

Oczywiście dwa wspomniane przypadki, czyli CDR i 11 bit w pewnym stopniu ratują honor branży, jednak jeśli ktoś w marcu zbudował sobie portfel z branży gier i podzielił akcje w równych proporcjach nie ma szczęśliwej miny.

To jeszcze jeden powód, żeby czytać różne artykuły, analizy i opracowania giełdowe jednak stosować identyczna zasadę jak przy przechodzeniu przez przejście dla pieszych - ograniczonego zaufania. Przy takiej filozofii od czasu do czasu jakieś aktywa nam uciekną, jednak posiadamy nieuszczuplony kapitał, który z powodzeniem (mam nadzieję) możemy zainwestować gdzieś indziej


sobota, 14 października 2017

Nowe rekordy hossy - bez entuzjazmu...


                      Podobnie jak wielu czytelników i aktywnych inwestorów jestem dość mocno zaskoczony sytuacją  jaka występuje na naszym parkiecie od dobrych kilku miesięcy - i to bynajmniej nie pozytywnie.

 Zachowanie segmentu małych spółek jak również nieważonego indeksu Cenowego przypomina ostatnie akordy hossy sprzed 10 lat. Podobnie jak wówczas spadki najmniejszych walorów rozpoczęły się na kilka miesięcy przed zakończeniem hossy na WIG20. Właściwie to jedyne podobieństwa. Tamta hossa charakteryzowała się niebotycznymi wycenami spółek giełdowych, a wiązało się to z ogromnymi napływami środków do funduszy inwestycyjnych. Obecnie nic takiego nie ma miejsca a jest wręcz przeciwnie - od wielu miesięcy notujemy odpływ inwestorów indywidualnych z agresywnych funduszy akcyjnych.

Co ciekawe dzieje się to w sytuacji, gdy główne indeksy giełdowe notują roczne maksima, co miało miejsce w tym tygodniu. W jednym z wcześniejszych postów wspominałem, że możliwa jest sytuacja, w której instytucje finansowe, które na chwilę obecną są głównym graczem - (nie licząc stosunkowo niewielkiej liczby inwestorów indywidualnych) nie będą miały interesu, żeby wzajemnie robić sobie krzywdę inicjując głębsze korekty. Jak na razie ten scenariusz się sprawdza. Zauważmy, że od chwili rozpoczęcia fali wzrostowej w grudniu ub. roku nie wystąpiła głębsza korekta - mam na myśli co najmniej 10%.

Z jednej strony to dobrze, ponieważ część inwestorów może pochwalić się solidnym zyskiem, z drugiej zaś osoby, które czekają na korektę, boją się wejść na górce. Poniżej kilka wykresów :


                                                                 WIG20- dzienny

                                   sWig80-dzienny                       CenowyPL-dzienny            


Warto zwrócić uwagę na trudności WIG20 z kontynuacją wzrostów w czwartek i piątek - negatywna dywergencja ostrzega przed tym, że wybicie może być fałszywe. Jeśli chodzi o sWig80 to aktualne pozostają
 wnioski wyciągnięte w poprzednim wpisie. Indeks konsekwentnie zmierza w kierunku wsparcia, czyli strefy 14500 pkt.

 W najgorszej sytuacji jest Indeks Cenowy. Spodziewałem się, że wsparcie 900 pkt jednak wytrzyma, ale słabość jaką prezentuje indeks ( praktycznie oddał wsparcie bez walki ) pokazuje, że "źle się dzieje w państwie duńskim"  Nie mniej ciekawie wygląda sposób w jaki instytucje finansowe ciągną w górę indeks największych spółek. Jednego dnia jest to branża paliwowa, drugiego energetyka a trzeciego banki.

Reasumując można stwierdzić, że tzw. "zdrowa hossa" zakończyła się w marcu, co dobitnie pokazuje Indeks Cenowy ale także analiza punktowo-symboliczna, gdzie wszystkie wskaźniki zgodnie wskazują na bessę na szerokim rynku. Możliwe, że takie zachowanie segmentu mniejszych spółek związane jest z przyszłoroczną likwidacją OFE  jaką znamy w obecnym kształcie. Drugim powodem w moim przekonaniu jest wspomniane wycofywanie się inwestorów indywidualnych z segmentu funduszy agresywnych, co powoduje, że towarzystwa funduszy są niejako zmuszone do sprzedaży akcji na giełdzie.

Zastanawiam się także ostatnio na ile - w przypadku małej ilości indywidualnych inwestorów - skuteczna jest analiza techniczna w swojej klasycznej postaci. Ale to już temat na inny post.