O mnie

Poland
Witam. Giełdą zajmuję się od 1996 roku. Nie obiecuję gruszek na wierzbie. Celem bloga jest wskazanie praktycznego podejścia do inwestowania na rynku akcji i funduszy inwestycyjnych. Będę publikował praktyczne portfele, które pozwolą w dłuższym okresie bezpiecznie pomnożyć kapitał.

piątek, 5 lipca 2013

Hossa za 5 miesięcy ?


       
        O Indeksie Cenowym całego rynku na blogu pisałem już kilkakrotnie.  Przypomnę krótko o co chodzi.
 Jest to indeks nieważony kapitalizacją tzn,  że każda spółka wchodząca w jego skład ma taki sam udział bez względu na swoją wielkość.  W przypadku Wig 20 duża zmiana kursu  lub np. PKN jest w stanie zachwiać całym indeksem.  Przy Indeksie Cenowym ( IC ) tego typu "szaleństwa nie" występują i to jest jego główną zaletą.

Na dzień dzisiejszy  IC  składa się z 889 spółek  a  udział każdej z  z nich wynosi dokładnie  0,112%.
 Trudno jest wyobrazić sobie hossę  bez udziału większości spółek.  Mała ich liczba zwykle dość szybko
jest w stanie zakończyć początkowo obiecujący trend.

 Kilka dni temu wspominałem o indeksie Wig i charakterystycznych momentach w zachowaniu RSI w całej historii jego notowań.  Dziś chciałbym skupić się na  IC,  ponieważ jego zachowanie posiada dość podobne cechy z Wig .  Oprócz historycznych podobieństw,  na wykresach obu indeksów -  zwłaszcza w ostatnich latach -  występują bowiem spore różnice.

O ile Wig w bieżącym roku podjął próbę ataku ( nieudaną ) na szczyt z 2011 roku, to  IC  nawet  "nie drgnął" .   We wcześniejszych okresach takie rozbieżności nie występowały.  Wniosek z tego jest taki,  że jedynym powodem - jak się wydaje - słabości  szerokiego rynku jest słabe zachowanie  IC .

 Trzyletnia stopa zwrotu dla  IC wynosi  -49%,  co w dużym stopniu tłumaczyłoby słabe zachowanie pozostałych indeksów.

 Jest jednak i dobra wiadomość. Spójrzmy na wykres.  Obecny okres bardzo przypomina rok 2003.
 Na koniec grudnia 2002 r. miesięczny STS wygenerował  sygnał poprawy sytuacji technicznej.  Pięć miesięcy później została przebita linia trendu spadkowego na  RSI  ( standardowe okienko ).

Był to początek największej hossy ubiegłego dziesięciolecia. Czy historia tym razem się powtórzy.  Co prawda - jak mówi przysłowie - powtarza się ona na wiele sposobów,  tym niemniej  zawsze dobrze jest mieć jakiś punkt zaczepienia.  Gdyby jednak doszło do powtórki,  to sygnał  zmiany trendu pojawił się właśnie na STS.   Pokonanie spadkowej linii trendu na  RSI  można zaś oczekiwać pod koniec lub na początku przyszłego roku.

 Nikt nie chciałby przespać hossy.  Ostatnio jednak pojawiło się dużo komentarzy zawodowych analityków wieszczących hossę .  Niepokoi zwłaszcza duży optymizm i wiara w to,  że obecne fundamenty muszą automatycznie przełożyć się na mega hossę.  Mamy przecież najniższe stopy procentowe w historii co powoduje nieopłacalność lokat bankowych ani obligacji.  Mamy najniższą w historii inflację.
 Kurs złota również sugeruje,  że na wzrost cen towarów i usług nie ma co liczyć w najbliższej przyszłości.
         
Ale mamy też faktyczna groźbę nacjonalizacji OFE co pozwoli na krotką metę odetchnąć finansom państwa.
Pozwoli to tańsze finansowanie długu przynajmniej przez jakiś czas. Poprawią się fundamenty gospodarki a gospodarstwa domowe puszczą w obieg swoje oszczędności co dalej nakręci koniunkturę.  Niestety ukryty dług ( zapis elektroniczny na koncie w OFE to nie prawdziwe pieniądze ), za kilka lat uderzy ze zdwojoną siłą.  Ale przez kilka lat będziemy mogli sobie potańczyć na Titanicu...

Do zapoczątkowania poważnej hossy potrzebne jest jednak coś więcej.  To "coś więcej" to jest STRACH.  Na dzień dzisiejszy mam trudności z dostrzeżeniem tzw. "ściany strachu".  Być może się starzeję ale nie widzę takich emocji które występowały na przełomie lat 2002-2003,  czy chociażby ostatnio w pierwszym kwartale 2009 roku.  Wówczas mało kto miał odwagę kupować akcje.

Obserwujmy zatem wykresy zwłaszcza w skali miesięcznej. Mogą one dużo powiedzieć o tym co się wydarzy w pod koniec roku.

 


 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz