O mnie

Poland
Witam. Giełdą zajmuję się od 1996 roku. Nie obiecuję gruszek na wierzbie. Celem bloga jest wskazanie praktycznego podejścia do inwestowania na rynku akcji i funduszy inwestycyjnych. Będę publikował praktyczne portfele, które pozwolą w dłuższym okresie bezpiecznie pomnożyć kapitał.

wtorek, 28 sierpnia 2012

Zmiana w Portfelu Fundamentalnym

W dniu dzisiejszym dokonałem jednej zmiany w Portfelu Fundamentalnym. W miejsce spółki Sanwill kupiłem akcje firmy Tesgas.  Szczegóły operacji : 1) sprzedaż  Sanwill 2845 szt.  X  0.21 zł = 595 zł (uwzględniono prowizję 0,4%) 2) zakup  Tesgas 592 zł : 3.59zł = 164 szt.(uwzgl. prowizję 0,4%).   Aktualna wartość Portfela Fundamentalnego wynosi 8576zł , czyli stopa zwrotu na dzień dzisiejszy to - 14,3%.   Aktualny skład portfela ::    1)Tesgas - 164 szt X 3,59zł    2) MIT.- 1810 szt. X  0.55 zł:    3)  JUPITER-1214 szt. X 0,82 zł :   4)  BBICAP NFI - 1464 szt. X 0.68 zł:   5)  GremiSolution 398 szt  X  2.50 zł :  6)  ZASTAL - 778 szt. X  1.28 zł     7)  Skyline - 440 szt X 2,25 zł:   8)   NTT SYSTEM - 1089 szt X  0,95 zł.    9)   PROJPRZEM - 161 szt. X  6,18zł :   10)  IVMX - 177 szt. X  4,89 zł .

środa, 22 sierpnia 2012

Wig20 coraz słabszy

rys.1
rys.2

                Z niejakim zdziwieniem przeczytałem w jednym z ostatnich wydań dziennika" Parkiet" ( bodajże piątkowe lub sobotnie wydanie ) o tym,  że indeks najbardziej płynnych spółek przygotowuje  się jakoby do wybicia w górę z ponad rocznej konsolidacji  z potencjalnym poziomem docelowym nawet 2800pkt. Aktualna sytuacja na wykresie reprezentowanym przez największe spółki nie zmieniła się ani na jotę od analizy przeprowadzonej 07-07-2012      http://bisi.pl/43m . W dalszym ciągu Wig20  porusza się pomiędzy oporem ok.2420 pkt a wsparciem w okolicach 2100 pkt i jak na razie nic nie wskazuje na scenariusz nakreślony przez analityków. Wykres nr.1 pokazuje po raz kolejny jak wyglądają  obecnie "nożyce" pomiędzy  Wig20 a  Nieważonym Indeksem Cenowym.  Jasne jest że w sytuacji dalszego słabnięcia większości spółek okres konsolidacji jeszcze się przedłuży.  Po raz kolejny bardzo dobrze sprawdza się MFI (indeks przypływu/odpływu kapitału) - rys.2,  precyzyjnie potwierdzający typowo spekulacyjne nastawienie inwestorów zagranicznych względem naszego parkietu. Jak się wydaje pogoń za indeksem S&P500, który w bieżącym tygodniu naruszył rekord cenowy z ubiegłego roku jak na razie nie ma szans na realizację w dającym się przewidzieć okresie.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Ranking blogerów niezależnych - najnowsza klasyfikacja.

               W dniu dzisiejszym  został opublikowany najnowszy ranking blogerów niezależnych.  Od czasu ostatniej publikacji  wystąpiły spore zmiany w klasyfikacji poszczególnych blogów finansowych . Miło mi poinformować moich czytelników,  że mój blog awansował z miejsca 41 (pół roku temu) na prestiżowe 12 miejsce obecnie. Dodam jeszcze , że w przyszłym miesiącu upłynie pierwszy rok utworzenia przeze mnie bloga i tak szybki awans jest dla mnie niemałym zaskoczeniem.  A o to szczegóły :  http://longterm.pl/?p=1347

piątek, 17 sierpnia 2012

Allen Stanford - ostatni "mohikanin"


Na Bernardzie Madoffie się jednak nie skończyło. Gdyby nie on, to zapewne Allen Stanford cieszyłby się niechlubną chwałą największego oszusta stulecia.

Właśnie w Teksasie zakończył się proces finansisty, który wyłudził 7 miliardów dolarów od klientów. Stanford przez dwadzieścia lat prowadził Stanford Financial Group - bank usytuowany w raju podatkowym na wyspach Antigua, który tak naprawdę był gigantyczną piramidą finansową. Sprzedawał certyfikaty inwestycyjne, część zysków defraudował na własne potrzeby, a pozostałą część inwestował w wątpliwej jakości inwestycje na rynku nieruchomości.Stanford nie przyznał się do winy, a winą za malwersacje finansowe obarczył dyrektora finansowego swojego banku. Sędziowie nie dali jednak wiary jego zeznaniom, a dokumenty jasno wskazywały, kto czerpał korzyści majątkowe z tych procederów. Jak stwierdził prokurator, Stanford używał banku jak prywatnego bankomatu. Został skazany na 20 lat więzienia.

Wyrok na Stanforda to już ostatni w serii procesów finansistów, których piramidy finansowe obnażył ostatni kryzys. Jednym ze skazanych jest także Tom Petters, który miał zdefraudować 3,7 miliarda dolarów. Scott Rothstein, który zbudował piramidę finansową, dzięki której zdefraudował 1,2 miliarda dolarów, czy Marc Drier, który zdefraudował 400 milionów dolarów.

Bernard Madoff - geniusz z Wall Street


Afera Bernarda Madoffa wstrząsnęła całą Ameryką. - Madoff oszukiwał ludzi przez ponad 20 lat, a przez cały ten czas uchodził za niezwykle nobliwego starszego pana, świetnego inwestora, członka absolutnej elity finansowej i intelektualnej. Miał nawet przydomek geniusza z Wall Street .

Madoffowi ufali najwięksi. W jego fundusz - Bernard L. Madoff Securities LLC - inwestowały banki takie jak HSBC, UniCredit, BNP Paribas, Santander, Societe Generale czy BBVA. Fundusz Madoffa charakteryzował się tym, że wartość jego jednostek niemal zawsze rosła. Nieważne co się działo na rynkach, na giełdzie. Bernard L. Madoff Securities LLC był zawsze na plus.Właśnie to wzbudziło zainteresowanie Harry'ego Markopolosa, nikomu nie znanego księgowego z Bostonu. To on rozpracował największą piramidę finansową w dziejach ludzkości. Potrzebował do tego kartki papieru, ołówka i około pięciu minut. Stało się to w 2000 roku. A Bernie Madoff, budowniczy rzeczonej piramidy, wpadł dopiero w roku 2009 roku, bo tyle zajęło przekonanie instytucji kontrolnych, że fundusz Madoffa to ściema. Według szacunków amerykańskiej prokuratury skalę całego przedsięwzięcia można wycenić na prawie 65 miliardów dolarów, a inwestorzy, którzy powierzyli swoje pieniądze Madoffowi stracili około 35 miliardów dolarów. Niektórzy analitycy uważają, że starty jakie poniosły banki na inwestycji w fundusz Madoffa mogły stać jedną z przyczyn globalnego kryzysu finansowego.

Za stworzenie największej piramidy finansowej w dziejach Bernard Madoff został skazany na 150 lat więzienia.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Bezpieczna Kasa Oszczędności Lecha Grobelnego




                      Także Polska miała swoją wielką aferę finansową, zwaną największą aferą III RP. Mowa oczywiście o Lechu Grobelnym i jego Bezpiecznej Kasie Oszczędności. Stratę poniosło wówczas 10 tysięcy Polaków, którzy do kieszeni Grobelnego wpłacili w sumie ponad 28 miliardów starych złotych. Zysk Grobelnego z procederu szacowany był się na równowartość dzisiejszych 800 tysięcy złotych.

Firma została założona w 1989 roku. - Wcześniej Grobelny był cinkciarzem, zajmował się handlem walutami, więc wiedział, że w sytuacji szalejącej inflacji i usztywnionego kursu dolara na wymianie złotówek można było dużo zarobić. Bezpieczna Kasa Oszczędności zaczęła zatem oferować klientom lokaty oprocentowane nawet na 300 procent rocznie - dużo lepiej niż w banku PKO, co miało skusić klientów do powierzania im swoich pieniędzy. To się oczywiście udało. Problemy zaczęły się w momencie, gdy z początkiem 1990 roku wprowadzono w Polsce pełną wymienialność amerykańskiej waluty. Kiedy Grobelnemu skończyły się środki na wypłacanie klientom zysków z lokat, uciekł do Niemiec. W 1992 roku został ujęty, a w cztery lata później skazany na 12 lat więzienia. Rok później Sąd Apelacyjny uchylił wyrok, a Grobelny został zwolniony z więzienia. Dziesięć lat później został znaleziony martwy na jednym z warszawskich targowisk. Najprawdopodobniej został zamordowany, ale sprawca nigdy nie został zatrzymany.


środa, 15 sierpnia 2012

MMM - Rodzinna piramida ze wschodu


                        MMM to rosyjskie przedsiębiorstwo, które zostało założone przez dwóch braci - Siergieja i Wiaczesława Mawrodich oraz ówczesną narzeczoną, a obecnie żonę Wiaczesława Marinę Murawiewą. Przez cztery lata firma usiłowała działać legalnie - bracia zajmowali się importem sprzętu biurowego i komputerów. Gdy to nie przynosiło oczekiwanych dochodów, weszli do sektora finansowego i usiłowali sprzedawać akcje amerykańskich spółek. Z czasem zajęli się handlem bonami prywatyzacyjnymi - wszystko bez powodzenia.

W 1993 roku wpadli na nowy pomysł. Zaczęli emitować własne papiery wartościowe, które - jak przekonywali inwestorów indywidualnych - miały mieć pokrycie w akcjach spółek giełdowych z całego świata. Rozpoczęli agresywną kampanię reklamową, obiecując swoim klientom zyski w wysokości tysiąc procent, co w związku z szalejącą hiperinflacją nikogo nie dziwiło.Szybko zaczęli obracać milionami dolarów, bo Rosjanie uwierzyli w wizję, którą MMM zaprezentowało w swojej kampanii - zwykłego Rosjanina Lionii Gołubkowa, który dzięki inwestycji w MMM z dnia na dzień został bogaczem. Firma miała też gest: jej szefowie potrafili wykupić na cały dzień darmowe przejazdy moskiewskim metrem dla wszystkich mieszkańców. - Dzięki takim akcjom nikt nie wątpił, że MMM ma mnóstwo pieniędzy.W momencie najlepszej koniunktury firma miała wpływy rzędu 20 milionów rubli, czyli 11 milionów dolarów dziennie! Jednak papiery MMM nie miały tak naprawdę pokrycia, ani też nie były notowane na żadnej giełdzie, co wzbudziło podejrzenia władz. W lipcu 1994 roku, policja skarbowa ostatecznie zamknęła biura MMM z powodu ogromnych zaległości podatkowych.

Wybuchła panika inwestorów. MMM była, rzecz jasna, niewypłacalna, ale mimo to - nieznający się na mechanizmach funkcjonowania piramidy finansowej - drobni inwestorzy uznali, że to władze są winne upadku MMM i utraty przez nich pieniędzy.

Siergiej Mawrodi zamiast wrogiem publicznym numer 1 stał się bohaterem. Startował nawet do Dumy Państwowej, w planach miał także wybory prezydenckie. Postępowanie przeciwko niemu toczyło się aż do 2007 roku, w międzyczasie w wyniku rozmaitych postanowień sądu Mawrodi przesiedział cztery lata w więzieniu. Gdy wreszcie zapadł wyrok - 4,5 roku więzienia, Siergiej musiał odsiedzieć jeszcze tylko sześć miesięcy.

W wyniku tej afery życie straciło około 50 osób. Dlaczego? - Utraciwszy majątek całego życia ludzie popełnili samobójstwa. W sumie poszkodowanych było około pięć milionów osób, a straty spowodowane przez oszustów szacuje się na 10 miliardów dolarów.

Charles Ponzi - genialny oszust sprzed 90 lat


Charles Ponzi, Securities Exchange Company

              Ponzi stał się sławny, ponieważ skala jego działalności znacznie przewyższyła skalę poprzednika - ostatecznie szacuje się, że zbudowana przez niego piramida finansowa pochłonęła 400 tysięcy dolarów, czyli - w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze - około trzy miliony dolarów.

Ponzi był z pochodzenia Włochem, do Ameryki Północnej wyemigrował na początku XX wieku. Pomysł na największy przekręt finansowy początków XX wieku przyszedł mu do głowy wraz z przesyłką, którą dostał od znajomych z Hiszpanii, zawierającą pocztowy międzynarodowy kupon zwrotny (z ang. IRC). Kupony można było wymieniać na amerykańskie znaczki pocztowe, które były znacznie droższe niż kupony.Ponzi przeanalizował jak działa system i stwierdził, że może na nim zarobić. Szybko udało mu się namówić znajomych, by powierzyli mu swoje oszczędności, za które miał zamiar za granicą kupić kupony i wymienić je z zyskiem na amerykańskie znaczki. Gdy zarobił pieniądze dla pierwszych klientów, szybko pojawili się następni. Założył firmę - Securities Exchange Company - by zalegalizować działalność.

- Swoim klientom obiecywał 50 procent zysku w ciągu 45 dni i 100 procent zysku w ciągu 90 dni. Informacje o niezwykłych zyskach oferowanych przez Ponziego rozeszły się pocztą pantoflową. Pojawiali się nawet ludzie, którzy zastawiali cały swój majątek, by zainwestować w firmę Ponziego .

Interes kwitł, mało kto chciał wypłacać pieniądze, kuszony jeszcze większymi zyskami przy przetrzymaniu lokaty dłużej. Ponzi szybko przestał przejmować się faktycznym zakupem znaczków, traktując kasy firmowe jak prywatne konto. Źle zaczęło się dziać, gdy na jaw wyszło, że w przeszłości Ponzi został skazany za wystawienie czeku bez pokrycia.

Jego działalnością nagle zaczęły interesować się media. Jeden z dziennikarzy doliczył się, że gdyby klienci chcieli zrealizować zyski, Ponzi musiałby im wypłacić w sumie równowartość 160 milionów kuponów. Tymczasem dokumenty firmy wykazywały, ze SEC obraca zaledwie 27 tysiącami IRC. Wybuchł skandal, a inwestorzy rzucili się by wypłacać pieniądze. Ale SEC był niewypłacalny. Firma ogłosiła bankructwo.

wtorek, 14 sierpnia 2012

Franklin William Miller - twórca pierwszej piramidy finansowej


William 520 Procent Miller, Franklin Syndicate

To wcale nie Charles Ponzi, znany na całym świecie włoski imigrant, był twórcą pierwszej piramidy finansowej, choć to od jego nazwiska wzięło się określenie schemat Ponziego, które bywa używane jako synonim piramidy finansowej. Pierwszą osobą, która wprowadziła te pomysły w życie, był Franklin William Miller, handlarz z Brooklynu, który z czasem zyskał przydomek 520 procent.

W 1899 roku założył firmę Franklin Syndicate, która oferowała swoim klientom dziesięć procent zysku z włożonego kapitału w ciągu tygodnia. Jego piramida działała na zasadzie reinwestowania zysku wypracowanego przez każdego klienta - w ten sposób przez rok Miller był w stanie odciągać ludzi od prób wypłaty kapitału. Miller nie działał sam. Jego współpracownikiem był Bob Ammon, prawnik z Wall Street. To on rozdmuchał działalność Millera naganiając mu klientów. Połowa XIX wieku i początki XX wieku to były czasy inwestycyjnych i spekulacyjnych szaleństw. Nie istniały systemy kontroli rynków finansowych, nie było sprawnego przepływu informacji, a dla drobnego ciułacza działalność magnatów finansowych z Wall Street to była czarna magia. Łatwo było ich mamić obietnicą spektakularnego bogactwa .

Gdy działalność Millera prześwietlił reporter The Boston Post i opublikował tekst, w którym stwierdził, że firmowe kasy są puste, wybuchła panika. Inwestorzy usiłowali wypłacić swoje pieniądze, co oczywiście okazało się niemożliwe. W sumie Miller zdefraudował ponad sto tysięcy dolarów, co według dzisiejszej siły nabywczej, szacuje się na około milion dolarów. Został skazany na 10 lat więzienia. Po tym jak wyszedł na wolność otworzył sklep z warzywami na Long Island.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Kto wymyślił piramidę finansową?


                    Na pomysł piramidy finansowej wpadł nie kto inny, a Charles Dickens, opisując życie paryskich bogaczy w połowie XIX wieku. To on w 1857 roku w powieści Mała Dorrit opisał system znany dziś jako schemat Ponziego - od twórcy jednej z najsłynniejszych piramid.
       Co wymyślił Dickens? Że można spłacać zyski inwestorom z wpłat kolejnych inwestorów. System działa świetnie do momentu, kiedy cały czas napływa do niego nowy kapitał. - Od tego czasu minęły niemal dwa stulecia, a mechanizm działania piramid finansowych się nie zmienił. Na piramidzie finansowej zyskują tylko osoby, które znajdują się u jej szczytu i wystarczająco wcześnie do niej dołączyły. Cała reszta traci, bo jest to struktura z założenia zupełnie nieefektywna, a w rezultacie niewypłacalna.

niedziela, 12 sierpnia 2012

Euro pobite

                           W którym kierunku płynie kapitał?  10 letni wykres pary walutowej EUR/USD w skali miesięcznej  nie pozostawia wątpliwości . Para znalazła się w niełasce.  Przebicie linii trendu na poziomie 1.23 nie pozostawia złudzeń.  Co to może zapowiadać?   Jak mówi znane przysłowie pewne są tylko śmierć i podatki.  Tym niemniej zaczynam się powoli zastanawiać czy przypadkiem nie dyskontuje to najgorszego scenariusza dla całego Eurolandu.  Czytelnicy zainteresowani tematem na pewno wiedzą o co chodzi.  Jest to jeszcze jeden powód do tymczasowego wstrzymania się z zakupami akcji. Mam tu na myśli inwestorów grających z trendem a nie pod wyceny fundamentalne gdyż te z historycznego punktu widzenia są już dość atrakcyjne.

sobota, 11 sierpnia 2012

NH-NL (new high - new low index) nie zapowiada hossy

rys.1
rys.2
rys.3
                  Czy ostatnie wzrosty szerokiego rynku i Wig 20 można traktować jako początek silniejszego ruchu w górę, czy mamy raczej do czynienia z kolejną odsłoną  oscylowania indeksów wewnątrz trwającego ponad rok kanału.  Zacznijmy od wykresu nr.3 Jest to już wielokrotnie publikowany przeze mnie Indeks Cenowy całego rynku ukazujący kierunek cen akcji bez uwzględniania kapitalizacji spółek wchodzących w jego skład.  Jak widać kierunek indeksu a także ustanawianie coraz niższych jego poziomów wskazuje na to że z otwieraniem szampana należałoby się wstrzymać. Wskaźnik  DMI potwierdza siłę trendu spadkowego i jak na razie nie sygnalizuje zmiany panującej tendencji.  Spójrzmy teraz na rys.2 przedstawiający stosunek  spółek, notujących roczne minima do spółek które ustanawiają roczne maksima - NH - NL Indeks. Jest on wygładzony średnią 10- cio tygodniową w celu uchwycenia zmian głównego trendu na przestrzeni ostatnich 11 lat. Przebicie linii sygnalnej jest właśnie takim sygnałem zmiany trendu.  Na rysunku nr.1 zaznaczyłem miesiące w których indeks NH - NL przebijał linię sygnalną. Jak widać całkiem nieźle pozwalało to wyłapywać główne trendy giełdowe i załapać się na przynajmniej  50 - 70% fali wzrostowej.  Jak sytuacja wygląda dziś.  Niestety indeks zawrócił w dół sygnalizując, że coraz więcej spółek po raz kolejny notuje swoje roczne minima, co jak na razie nie wróży dobrze na następne miesiące.  Wniosek jest jasny. Najbezpieczniej jest obecnie inwestować w bezpieczne instrumenty finansowe takie jak fundusze rynku pieniężnego i obligacyjne bez podejmowania nadmiernego ryzyka.

niedziela, 5 sierpnia 2012

Jak rynek docenia zakup akcji po okazyjnej cenie

                      Dlaczego nie należy oceniać wyników portfeli akcji w krótkim terminie. Przyzwyczajeni do lokat bankowych chcemy oceniać inwestycje w okresie roku.  O ile oprocentowanie obligacji można oszacować (oczywiście orientacyjnie) na najbliższy rok to sprawa z akcjami ma się inaczej.  W krótkich okresach  giełda zachowuje się w sposób emocjonalny i całkowicie nieprzewidywalny. W długim czasie natomiast okazuje się ona bardzo racjonalnym gościem. W jaki sposób to się odbywa?  Przykładowo, jeśli krótkoterminowo cena jakiejś akcja została została niesłusznie zaniżona przez rynek (np.gdy spółka ogłasza złe wiadomości), może się zdarzyć kilka rzeczy.  Po pierwsze na świecie jest sporo inteligentnych i bystrych inwestorów.  Jeśli cena oferowana przez rynek jest atrakcyjna to niektórzy z tych bystrych ludzi rozpozna okazję i zacznie kupować akcje doprowadzając wycenę do wartości rzeczywistej. Może to potrwać jakiś czas - zazwyczaj 2-3 lata - zanim kurs ruszy w górę.  Dzieje się tak kiedy znika przyczyna wcześniejszej emocjonalnej reakcji rynku.  Innym sposobem podniesienia ceny akcji jest skupowanie ich przez własną firmę.  Jeśli firma uważa, że jej akcje są niedowartościowane, kierownictwo tej firmy może postanowić, że to dobra inwestycja, by wykorzystać własne środki finansowe i odkupić część akcji. Jest to inna forma aktywności w biznesie firm, która powoduje, że ceny rosną.  Kolejnym sposobem jest podział akcji, który odzwierciedla odsetek praw własności w rzeczywistej firmie.  Każdy, kto wykupuje wszystkie akcje puszczone do obrotu, staje się właścicielem całej firmy.  Czasami nawet sama możliwość pojawienia się nabywcy pragnącego wykupić całą firmę powoduje, że ceny akcji wzrastają niwelując skrajne niedowartościowanie.  Choć krótkoterminowo giełda może określać ceny akcji pod wpływem emocji, to długoterminowo wartość firmy staje się dla niego najważniejszym czynnikiem.. Oznacza to, że jeśli kupujesz akcje po cenie okazyjnej (nie mylić z firmami bankrutującymi) to taki zakup zostanie wcześniej czy później wynagrodzony. Wystarcza na to zazwyczaj 2-3 lata.  Przykładem akcji,  które zostały przez rynek mocno przecenione jest Portfel Fundamentalny,  który prowadzę na blogu. Na dzień dzisiejszy stopa zwrotu portfela wynosi -11,73% co nie powoduje w moim przypadku najmniejszego bólu głowy. Ponieważ jest to portfel typu value investing, okres zakończenia inwestycji wypada w okolicach końca 2014 roku. Aktualne wyniki portfela można sprawdzić w prawym górnym rogu bloga.

czwartek, 2 sierpnia 2012

Czy S&P500 dostaje zadyszki?

rys.1
rys.2
                        Dziś kilka słów o indeksie S&P 500.  Od marca 2009r. indeks znajduje się w długoterminowym trendzie wzrostowym.  Jego najniższy zanotowany poziom to 668 pkt (marzec 2009), a obecnie notuje  1368 pkt.  Spójrzmy na rys.1.  Fala wzrostowa zapoczątkowana trzy lata temu składa się z trzech wyraźnych wierzchołków a każdy położony jest wyżej od poprzedniego.   Jednak uważniejsze spojrzenie każe zadać pytanie o silę tego wzrostu. Dwa ostatnie szczyty nie mają potwierdzenia we wskaźnikach trendu - występują tu wyraźne symptomy dywergencji. Również malejący nieustannie wolumen każe zadać pytanie o trwałość trzyletniej fali. Zalecana jest raczej ostrożność przy otwieraniu długich pozycji.  Drugim ciekawym symptomem jest całkowity rozjazd pomiędzy S&P500 a naszym rodzimym Wig20. Od drugiej połowy ubiegłego roku poruszają się one w przeciwnych kierunkach. Czy tym razem Wig20 będzie indykatorem prognozującym spadki?.  To wszystko jeszcze przed nami. Całkowity brak akumulacji polskich akcji jak na razie odsuwa w przyszłość powstanie jakiejkolwiek trwalszej fali wzrostowej na naszym rynku. Pogarszające się fundamenty gospodarcze sugerują dalsze osuwanie się większości spółek. Indeks Cenowy znalazł się własnie na poziomach notowanych jeszcze w roku 2005.