Wszelkie analizy publikowane na niniejszym blogu stanowią wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinny być traktowane jako rekomendacje kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005r. w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców. (D.U. Z 2005 R. NR 206 POZ.1715)
O mnie
- ADAM
- Poland
- Witam. Giełdą zajmuję się od 1996 roku. Nie obiecuję gruszek na wierzbie. Celem bloga jest wskazanie praktycznego podejścia do inwestowania na rynku akcji i funduszy inwestycyjnych. Będę publikował praktyczne portfele, które pozwolą w dłuższym okresie bezpiecznie pomnożyć kapitał.
sobota, 5 kwietnia 2014
Indeks Cenowy traci impet ?
O Indeksie Cenowym rynku pisałem wielokrotnie. Przypomnę, że jest to indeks nieważony kapitalizacją, składa się z 892 spółek a udział każdej z nich wynosi dokładnie 0,112%.
Dość charakterystyczną jego cechą są w miarę stabilne trendy co stanowi dość istotną jego zaletę. Patrząc na całą historię notowań naszego parkietu da się zauważyć niezłe " współdziałanie " z popularnym CCI. W przeszłości bowiem przecięcia linii trendu oscylatora wyprzedzały średnio o 2-4 miesiące powstanie sygnałów sprzedaży na systemie podążającym za trendem PAR SAR - wykres miesięczny.
Jak na razie nie widać bezpośredniego zagrożenia odwrócenia trendu jednak i tu - podobnie jak na Wig-u - daje się zauważyć wytracenie długoterminowego impetu. Co prawda roczna stopa zwrotu Indeksu Cenowego wynosi +28,8% i wygląda przyzwoicie to patrząc z dłuższej perspektywy ( 3 lata ) nie jest już tak dobrze. Trzyletnia stopa zwrotu wynosi - 43%. Co ciekawe indeks znajduje się obecnie na poziomach z marca 2009 roku a więc u progu początków obecnej hossy.
To może być wytłumaczeniem osiągania niskich stóp zwrotu większości indywidualnych inwestorów w ostatnich latach pomimo wzrostu głównych indeksów warszawskiej giełdy. Wydawałoby się, że mamy idealne warunki do dynamicznej hossy : niskie stopy procentowe, co przekłada się na niewielkie oprocentowanie kredytów dla firm, jak i brak zagrożenia inflacją . Niestety na horyzoncie pojawia się inne zagrożenie - jest nim odwrotność wzrostu cen, czyli deflacja.
Nie wiadomo co jest gorsze. O ile z inflacją mieliśmy do czynienia na przestrzeni ostatnich dwudziestu kilku lat wielokrotnie to deflacja jest pojęciem nieznanym większości społeczeństwa. Oznacza ono spadek cen towarów i usług poniżej progu rentowności. Wytwórcom nie opłaca się produkcja towarów po obecnych cenach ponieważ nie widzą zysku a i konsumenci przeświadczeni o dalszych obniżkach nie wykazują chęci do wydawania pieniędzy. Zresztą jest to temat na inny post.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz