Ostatnie dwa dni przypomniały inwestorom, że na rynku zdarzają się rzeczy, które - jak to mawiał klasyk - "nawet się fizjologom nie śniły". Otóż amerykański DJIA spadł wczoraj o niespotykane 4,6%! Handlujący przecierali oczy ze zdumienia. Rynek, który jawił się od wielu miesięcy jako ostoja bezpieczeństwa i przewidywalności pokazał rogi. Oczywiście taka atmosfera przeniosła się na rynki azjatyckie a następnie, po rozpoczęciu notowań części europejskiej na nasz rodzimy parkiet. Wszystkie polskie indeksy solidarnie oberwały a największe straty zanotował indeks blue chipów Wig20 -3,75%
A jeszcze nieco ponad tydzień temu inwestorzy otwierali szampana na wieść o pokonaniu (jak się okazało na chwilę) historycznego rekordu przez szeroki Wig. No cóż, jak to zwykle bywa w krótkim czasie sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Spójrzmy na tygodniowy Wig20. Jeszcze na jesieni wspominałem o negatywnych dywergencjach jakie tworzą oscylatory z notowaniami indeksu. Ostatnie wydarzenia spowodowały utworzenie trzeciej już negatywnej dywergencji i sam jestem ciekaw jak to się wszystko dalej potoczy. Historia pokazuje, że gwałtownie rosnąca zmienność notowań w okolicach lokalnych szczytów sugeruje ostrożność. Dotyczy to nie tylko indeksów ale także akcji poszczególnych spółek.
Co ciekawe, Wig20 już po raz trzeci od roku 2013 zawędrował do strefy, z której za każdym razem odbijał się w dół. Aktualny wykres indeksu pokazuje jeszcze jedną rzecz. Jak wspominałem w jednym z wcześniejszych postów nie było tu hossy od wielu już lat. Mamy tu co najwyżej mocne odreagowanie spadków z roku 2015 i nic więcej. W normalnej sytuacji rynek powinien być dużo wyżej. Często nasz Wig20 porównuje się do węgierskiego BUX. Ale tamten indeks w ciągu ostatnich trzech lat zwyżkował o solidne 123% an nasz jedynie o 4%... No cóż wypada mieć nadzieję, że wcześniej czy później sytuacja zmieni się na naszą korzyść. Tym optymistycznym akcentem kończę i wyrażam nadzieję, że długoterminowe inwestowanie na emeryturę w najbardziej płynne akcje na giełdzie w końcu będzie miało jakiś sens i nie okaze się jedynie pustym sloganem bez pokrycia.
Od kilku lat WIG20 tkwi w "Formacji Wielkiej Degrengolady"®
OdpowiedzUsuńKto nie zna giełdy ten jest szczęśliwy
OdpowiedzUsuńma noc spokojną i dzień
a pieniędzy z sobą na tamten świat nie weźmie
wiec trzeba cieszyć się każdym dniem, każdą chwilą bo nigdy nie wiemy ile czasu nam zostało.
Do takich wniosków doszedłem i jakiś czas temu skończyłem z GPW.
I naprawdę jakbym się na nowo narodził, zauważam rzeczy, których kiedyś nie zauważałem - ciągle szybko praca, po pracy notowania i a teraz mam czas na wszystko.
W ciągu ostatnich ponad 20-tu lat,kilkakrotnie musiałem zrobić sobie przerwę - w przeciwnym razie faktycznie można mieć wszystkiego dosyć. Jednak ostatecznie ciągnie wilka do lasu. To trochę jak z wyprawą w najwyższe góry. Niby wiadomo, że to niebezpieczne jednak wiele osób bez tego straciłby sens życia - taki paradoks.
OdpowiedzUsuńTo chyba uzależnienie tak mocne a może i mocniejsze niż od alkoholu,jedynym lekarstwem jest bankructwo czyli zejście na dno i z tamtąd nowe życie (bez hazardu czy giełdy)
OdpowiedzUsuń